Nie byłbym sobą gdybym nie zrecenzował jakiegoś albumu tej ekipy. Skoro jest okazja i możliwość, a zespół ten znam w zasadzie jak własną kieszeń, to pokrótce przedstawię wam ich ostatnie dokonanie czyli album Light Grenades.
Pisząc o nich a nie wspominając nic o ich korzeniach i metamorfozach, które przechodzili z albumu na album strzelam sobie tak jakby bramkę samobójczą. Z nimi było tak: zaczynali od grania funk metalu (Fungus Amongus) ocierającego się trochę o dokonania Red Hot Chili Peppers i Rage Against The Machine.
Z czasem funk zaczął mieszać się z bardziej aktualnymi i modnymi na te czasy dodatkami, jak mocniej przesterowane gitarki i dj’skie skrecze, czyli brzmienia przypominające bardziej nu metal (S.C.I.E.N.C.E). Skłonności do brzmień wspomaganych przez turntablerskie umiejętności Dj Kilmore’a im pozostały, lecz zespół ciągle ewoluował, nie była to już muzyka która zmieniała się w zależności od aktualnie panującej mody.
Eksperymenty jakie zespół wprowadzał do swojej muzyki na dalszych płytach powoli kształtowały rozpoznawalny styl zespołu i naturalny kierunek, w którym ich muzyka nadal się rozwijała.
Light Grenades przedstawia Incubus jako zespół ciągle eksperymentujący, z utworu na utwór mieszający stylistyki, lecz ciągle mający swoje własne charakterystyczne cechy.
Na opisywanym albumie znacząco wyróżniają się dwie postacie – gitarzysta Mike Einziger i wokalista Brandon Boyd. Ten pierwszy staje się powoli głównym motorem napędowym i największa zaletą tego zespołu.
Do rzeczy, muzycy na „Świetlnych Granatach” raczą nas wybuchowymi momentami jak iście hard rockowe „Rogues„, punkowa jazda „Light Grenades„, czy singlowa „Anna Molly” z riffem który wkręca się w czachę i na długo w niej pozostaje. Są również wolniejsze momenty typu ballady „Oil And Water” czy utwory które ukazały się na kolejnych singlach, urozmaicane ciekawymi partiami gitary „Dig” i „Love Hurts„. Przyznam szczerze, że zespół przesadził nieco z ilością typowych „pościelówek”, choć w większej części są to utwory naprawdę dobre (wspomniane Dig” i „Love Hurts„) lecz jest też kilka słabszych pozycji („Paper Shoes„, „Oil And Water„). Nieco bezpłciowo wypada „Diamonds And Coal„, ni to pop, ni rock, mam wrażenie, że to utwór trochę z przypadku.
Ale jak już wspominałem, zespół dużo eksperymentuje, są utwory okraszone psychodelią jak „Quicksand„, w którym elektronika tworzy tło pod śpiew Boyda z dodanymi efektami pogłosu, które tworzą atmosferę jakby wokal umiejscowiony był gdzieś w elektronicznej przestrzeni dźwiękowej. Jednym z utworów w którym dzieje się bardzo dużo, jest podzielony na dwie części „Earth To Bella„. O ile część druga przypomina akustyczną balladę z środkiem granym przez Mike’a w psycho-jazzowym stylu, nieco przypominającym grę Omara Rodrigueza, to pierwsza część to istny rock eksperymentalny. Utwór zaczyna się identycznie, gitara akustyczna, wolne wokalizy lecz środek jest z zupełnie „innej bajki” – połamany mocny riff połączony z efektami generowanymi przez dj’a przypomina bardziej Pattonowe dziwactwa tworzone w Fantômas, niż popularny zespół alternatywny.
Perełkami na tym albumie moim zdaniem są utwory „A Kiss To Send Us Off” z świetnymi partiami śpiewanymi i energią która wręcz poraża i bodaj najbardziej kombinowany utwór w zestawieniu, czyli „Pendulous Threads„, w którym na czoło wychodzi Mike i jego gitara. Wspomnieć należy jeszcze o utworach które znalazły się na japońskiej edycji Light Grenades czyli „Look Alive” i „Punch Drunk„, pierwszy to rockowa jazda z charakterystycznym riffem, zaś „Punchdrunk” to ballada, ale nie przypominająca „Dig” czy „Love Hurts„, jest to pozycja bardziej rozbudowana, świetnie wypadająca na żywo.
Light Grenades jawi się jako album bardzo zróżnicowany, zespół ma już pewne schematy które z albumu na album udoskonala, lecz potencjał i umiejętności muzyków dają im swobodę w poruszaniu się w stylistykach często nie związanych z popularną alternatywą, dodawaniu eksperymentalnych smaczków i dodatków.
Album ocenił bym wyżej gdyby nie ilość utworów nie wiele wnoszących, typu „Diamonds And Coal„, „Oil And Water” czy „Paper Shoes„. Są to kawałki bardziej dla Boydowych fanek które wzdychają do swojego idola.
Daję 7, mogą nagrać album jeszcze lepszy :).
Ocena: 7/10
- „Quicksand” – 2:14
- „A Kiss to Send Us Off” – 4:16
- „Dig” – 4:17
- „Anna Molly” – 3:46
- „Love Hurts” – 3:57
- „Light Grenades” – 2:20
- „Earth to Bella (Part I)” – 2:28
- „Oil and Water” – 3:49
- „Diamonds and Coal” – 3:46
- „Rogues” – 3:56
- „Paper Shoes” – 4:17
- „Pendulous Threads” – 5:35
- „Earth to Bella (Part II)” – 2:58
- „Punchdrunk” – 5:14
- „Look Alive” – 4:21
Całość: 47:39
Data wydania: 28 listopada, 2006
ja wolę tego incubusa hehe
http://paranoizenola.com/thewayitwas/incubusserpenttemptation.html
też o tym słyszałem, to chyba nie moje klimaty 😉
Mnie za każdym razem opada szczęka przy solówce z „Pendulous Threads”. Genialna 🙂
ale w tym popularniejszym incubusie to mnie jednak odstrasza spedalony głosik wokalisty, no i zastanawiam się czy te ich ciągłe zmiany stylu nie wynikają jednak z siły portfela 😉
Spedalony 0_o Boyd to jeden z najlepszych rockowych wokalistów i to nie tylko moje zdanie, ale to zależy co kto lubi, mnie akurat czyste melodyjne wokale nie gryzą.
Hmm Płatek albo czytasz Porcys albo nie wiem co 😉
Mniej więcej od 2, 3 albumów grają w mniej więcej tej samej stylistyce dodając tylko pewnego rodzaju eksperymenty.
Jeśli zespół tworzy dobrą muzykę i przy chapie za to dużo pieniędzy to nie mam nic przeciwko 🙂
:Spedalony 0_o Boyd to jeden z najlepszych rockowych wokalistów i to nie tylko moje zdanie”
tak? a czyje jeszcze, prócz innych fanów incubusa? Bo ja w zasadzi znam cała mase lepszych rockowych wokalistów niz to bezpłciowe cos.
Mnie czyste wokale tez nie gryzą, ale w jego wykonaniu sa zbyt grzeczne i cukierkowate i przede wszystkim bez charakteru. ( i to tez nie tylko moja opinia haha 😛 )
„Mniej więcej od 2, 3 albumów grają w mniej więcej tej samej stylistyce dodając tylko pewnego rodzaju eksperymenty.”
no ale sam nadmieniłeś ze sie bawili w nu metal jak był popularny, nagła chęć wyrażenia siebie w tej stylistyce? hehe nie sądzę.
Wiesz o fanach nie wspominam bo ci zawsze stoją murem za swoimi pupilkami, chodzi mi bardziej o krytyków-recenzentów.
Najwidoczniej nie wiele ich muzyki słyszałeś skoro tak mówisz:|
No bawili się, a co w tym złego, nu metal nie zawsze oznacza gówno i komercję, a poza tym co to ma do tego albumu?!
Skok na kasę, no cóż wiele zespołów to robi w zasadzie większość, więc jakoś mnie to nie dziwi. Jak już wspomniałem dla mnie zespół może być komercyjny, ważne żeby grał dobrą muzykę.
„Najwidoczniej nie wiele ich muzyki słyszałeś skoro tak mówisz:|” wiesz nie musze znać wszystkich płyt by ocenic jaki ten wokal jest. To co usłyszałem w zupełności mi wystarczy by wydac osąd.
„No bawili się, a co w tym złego, nu metal nie zawsze oznacza gówno i komercję”
no niby, ale mam dziwny uraz do każdego artysty, który grając wcześniej co innego nagle przerzuca sie na nu metal.
a co do recenzentów, trzymaj:
4/10
New Musical Express
‚Light Grenades’ offers little change to Incubus’ formula of having Brandon Boyd perform his brand of strained vocal gymnastics. [2 Dec 2006, p.30]
3/5
Rolling Stone
At its worst, Light Grenades is a little scattered, but when it’s good, Incubus sound only like their hard-rocking sentimental selves.
😉
ohoho nawet sie pofatygowałeś, no cóż według NME i Rolling Stone Light Grenades jest raczej nie warte słuchania, cóż jakbyś popatrzył na oceny albumów innych zespołów na RS, to pewnie byś się nieźle zdziwił 😉
oceny z innych serwisów:
# All Music Guide 4/5 stars
# Rock Sound 8/10 stars
# IGN 8.8/10 stars
Wokal to najczęstsza część sporna jeśli chodzi o muzykę, ty akurat uważasz Boyda za „bezpłciowe coś”, ja za świetnego wokalistę. Gust każdy ma swój własny 🙂
a tak zupełnie niezwiązane z tematem, avy sa tylko dla wybrańców, czy ja jestem slepy i nie znalazłem odpowiedniej opcji?
Jak dla mnie LG jest dobra płytą, Lubie wiekszasc utworow z tej plyty wpadaja w ucho sa pamietliwe pasuja do tego krazka. Jest w nich duzo emocji i energii. Slucham juz troche Incubusa i musze stwierdzic podobnie jak Renegad ze stac ich na duzo wiecej . A co do glosu Boyda jakbys KoRnflakes 😛 (nie wiem jak sie zwracac to po nicku 🙂 ) posluchal pierwsze plyty Incubusa to bys uslyszal jego glos 🙂 wiem ze zespol ewoluje ale Boyd ma swietny glos i to slychac. To rowniez zalezy od tego jakie wokale ty lubisz najbardziej. 🙂
A ja pamiętam że za starych dobrych czasów słuchało się A Crow Left of the Murder. Trza będzie sobie odświeżyć… Megalomaniac świetny!
A miałem nadzieję, że mnie przekonasz do ponownego flirtu z Incubus, bo pierwsza randka zdecydowanie mnie odrzuciła. Chyba trafiłem na zbyt lajtowy wycinek ich twórczości, ale skoro dalej idą w takim niezdecydowanym kierunku, to nie ma co się fatygować pewnie ; )
Że co?! Napisałem przecież, że od bodajże 2 albumów ich muzyka utrzymana jest w stylistyce alternatywnej z elementami eksperymentowania, ale nie jakiegoś nachalnego.
To jest zespół który już w jakimś utorowanym kierunku gra, nigdzie nie napisałem, że ich muzyka jest niezdecydowana na „to” lub „to”.
Ale opisujesz muzykę, która dla mnie właśnie jest taka niezdecydowana, w sensie – nieradykalna i rozmyta. No offence, po prostu po opisie wyobraziłem sobie jak to może brzmieć – skonfrontowałem z „first impact” – i zdecydowałem. Nie będę próbował dalej.
Sama recka jest w porządku, bo jakoś na Czytelnika wpłynęła, prawda? : ) Nawet jeżeli ten wpływ ma oznaczać utwierdzenie w omijaniu Incubusa.
Hmm kurak, jeśli chodzi o alternatywę to takim zespołom ciężko być radykalnym. Kondensowanie charakterystycznych cech z dozą eksperymentów zazwyczaj kończy się niszowością, o zespole się zapomina, odkłada na półkę.
W wypadku Light Grenades eksperymenty wyszły zespołowi na dobre, co jednocześnie nie odbija się na odbiorze przez masy.
Album nie jest trudny a jednocześnie ma kilka smaczków które mogą wydawać się oryginalne, a poza tym to świetni muzycy, chociażby dla Einzigera warto posłuchać tego albumu.
Przesłuchałem / obejrzałem dwa promujące płytę kawałki – Dig i Love Hurts. Na inne, bardziej żywiołowe kawałki legalnie nie udało mi się na sieci trafić, więc swoją znajomość albumu ograniczam do tych dwóch kawałków ; ).
Zgadzam się z Tobą – album zdaje się być łatwym w odbiorze. Chociaż ja widzę w tym raczej celowy ukłon w stronę masowego odbiorcy niż zręczny kompromis artystów pomiędzy eksperymentem a muzyką popularną. I jakkolwiek nie neguję takiej muzyki z zasady, to odmianę, którą reprezentuje Incubus, zwykłem się omijać. Raz jeden się zbliżyłem w celach poznawczych – i to możesz sobie zapisać jako plus ; ).
O ile oczywiście styl tych dwóch kawałków jest reprezentatywny dla albumu – ale przy singlach chyba można tak zakładać.
zlali mnie 😦
Wybrałeś akurat dwie ballady, wspomniałem o tym, że z tym akurat przesadzili ale akurat Dig i Love Hurts przynajmniej mnie się podobają.
Utwory nie balladowe z Light Grenades dla tych którzy uważają, że Boyd to nędzny śpiewak poniżej 😉
http://pl.youtube.com/watch?v=p93XOlLoFws Anna Molly
http://pl.youtube.com/watch?v=kQ72ZWPLmZc Pendulous Threads
http://pl.youtube.com/watch?v=VMBBQ5vt6KY&feature=related A Kiss To Send Us Off
Kto będzie chciał ten zajrzy. Tyle ode mnie w tym temacie
Do mnie osobiście bardziej trafiają starsze dokonania Incubusa… Pierwszej płyty („Fungus Amongus” czy jakoś tak) nie znam, ale S.C.I.E.N.C.E., Make Yourself i Morning View są całkiem niezłe… Opisywana płytka nie podeszła mi za pierwszym razem i na razie nie mam ochoty sprawdzać jej drugi i trzeci 🙂
KoRnflakes >> Też nie mam avatara 😉
Hmm Science w chwili obecnej nie podchodzi mi zbytnio, nu metalowe fascynajcę mam już dawno za sobą. Ale Make Yourself i Morning View bardzo lubię, ze względu na eksperymenty 🙂
witam!
przypadkiem trafiło mi się na ten pomysłowy blog i po ciekawej lekturze recenzji również tej oraz waszych komentarzy, z buta pisze do tych co mówią ”(…)nie mam ochoty sprawdzać jej drugi i trzeci.” incubus należy do zespołów, których pierwsze odsłuchanie albumu pozostawia dziwne wrażenia czasem nawet nieciekawe natomiast po właśnie tym drugim i trzecim wysłuchaniu zaczyna ciąg incubus’owy – tak było ze mną przy każdym albumie i podobne wrażenia opisują znajomi. :>
*świetny blog.