Początek lat 80 kojarzy się muzycznie przede wszystkim z erą glam-rocka i co raz to ostrzejszych odmian metalu. A zatem, jak to możliwe, że w tym samym okresie na szczyty amerykańskich oraz brytyjskich list przebojów dostał się zespół grający teoretycznie umarły już w tamtej chwili gatunek Rhythm and Blues? Aby rozjaśnić wam sytuację warto byłoby powiedzieć parę słów o Vaughanie, jego życiu oraz grze na gitarze.
SRV to człowiek, który całe swoje życie poświęcił muzyce. W wieku kilkunastu lat zakończył swoją edukację, aby nauczyć się grac na gitarze i by poznać tych, których ubóstwiał. Zrealizował swój cel niedługo później podczas nocy spędzanych na jam session. W ten sposób zagrał i osobiście poznał wielu swoich idoli m.in. Alberta Kinga. Stevie Ray był osobą, która czerpała inspirację wprost z niezliczonej ilości źródeł. Wkrótce Vaughan dołączył do zespołu Double Trouble. Kapela ta została zauważona podczas występu na festiwalu Montreux. Umożliwiło to im nagranie debiutanckiej płyty, która jest przedmiotem tej recenzji.
Składa się ona z 11 piosenek oraz kilku wykonań koncertowych. Krążek rozpoczyna się energicznym „Love Struck Baby„, który od razu pokazuje nam, z jakim typem muzyki mamy do czynienia, ale nie jest to najlepszy utwór tej płyty. Już dwie minuty później słyszymy pentatoniczną zagrywkę gitarową popartą niesamowitym atakiem prawej ręki. W ten sposób rozpoczyna się jeden z największych przebojów zespołu „Pride and Joy„. Wspaniała gra Steviego oraz potężna dawka wpadających w ucho melodii czyni go doskonałą piosenką bluesową. Mnie osobiście jako gitarzystę szczególnie zachwyca solówka gitarowa, która jest nie do skopiowania. Nie mam tu na myśli bezmyślnego grania jak z nut. W przypadku Raya Vaughana nie to jest takie wspaniałe. Chodzi tu o monstrualne brzmienie „z ręki”, dodatkowo poparte strunami o niesłychanej grubości. Następnie nadchodzi czas na kawałek tytułowy. Jest on kolejnym świetnie zagranym bluesem, w tym przypadku, wolnym i spokojnym. Po równie ciekawym jak dwie poprzednie piosenki nadchodzi czas na „Testify„, który jest moim osobistym faworytem z tego albumu. Jest to utwór instrumentalny, w którym należną przestrzeń dostaje SRV. Uświadczymy tu apogeum tych wszystkich charakterystycznych cech stylu gitarzysty, o których wspomniałem wcześniej. Co więcej, usłyszymy wiele inspiracji Jimim Hendrixem, do którego Stevie jest często przyrównywany. Prócz wymienionych przeze mnie kawałków znajduje się jeszcze jeden, który jest równie niesamowity jak „Testify” i „Pride and Joy„, a jest nim „Lenny” – utwór zupełnie odbiegający od reszty, w którym blues miesza się z jazzem. Jest to zapowiedź nieco odejścia od podstawowych form bluesa, jakie uświadczymy w większości na „Texas Flood„. Co więcej, jest po prostu piękny, bo żadne inne słowa tego nie opiszą. Album kończy się długim „Tin Pan Alley„, który jest najwolniejszym ze wszystkich kawałków na płycie. Brzmi on bardzo podobnie do innych standardów tego typu np. „Ain’t No Sunshine” czy „Red House„. Zawiera niesamowitą dawkę emocji i naprawdę można „poczuć bluesa”.
Podsumowując, debiutancki album Stevie Ray Vaughan and Double Trouble to arcydzieło bluesa. Jest to album, który wynosi proste murzyńskie piosenki na inny, wyższy poziom oraz zachwyca nawet tych, którzy tego gatunku nie cierpią, zarazem nie odrzucając żadnej z charakterystycznych cech tych muzyki. Sam Vaughan, natomiast, zainspirował gitarzystów z różnych środowisk od muzyków bluesowych przez jazzowych aż po gitarzystów rockowych. Zaryzykowałbym nawet, że był on spadkobiercą Jimiego Hendrixa. Szkoda tylko, że nikt tej ogromnej schedy nie odziedziczył w pełni od Steviego Ray Vaughna.
PS Na koniec tej recenzji chciałbym przeprosić za przerwę w moim pisaniu. Powodów jest wiele, tak wiele, że szkoda wymieniać, ale wszystko zaczęło się od zwykłego lenistwa.
Ocena: 10/10
- „Love Struck Baby” (S.R. Vaughan) – 2:19
- „Pride and Joy” (S.R. Vaughan) – 3:39
- „Texas Flood” (Larry Davis, Jim W. Scott) – 5:21
- „Tell Me” (C. Burnett) – 2:48
- „Testify” – 3:20 *
- „Rude Mood” (S.R. Vaughan) – 4:36
- „Mary Had a Little Lamb” (Buddy Guy) – 2:46
- „Dirty Pool” (Doyle Bramhall, S.R. Vaughan) – 4:58
- „I’m Cryin'” (S.R. Vaughan) – 3:41
- „Lenny” (S.R. Vaughan) – 5:00
Utwory bonusowe:
- „SRV Speaks” (S.R. Vaughan) – 0:37
- „Tin Pan Alley (AKA Roughest Place in Town)” (Robert Geddins) – 7:42
- „Testify” (live) – 3:54 *
- „Mary Had a Little Lamb” (live) (B. Guy) – 3:31
- „Wham” (live) (Lonnie Mack) – 4:20
Łączny czas trwania: 38:52
Data wydania: 13 czerwiec, 1983
Miałem ten album na dysku ale z zrypanymi tagami, więc jakoś tak się stało, że go nie przesłuchałem 😐
Przesłuchaj, bo warto. Na „Texas Flood” można poczuć bluesa.