Trochę historii nikomu nie zaszkodzi, a więc czym jest zacny winyl który wykorzystaliśmy w nazwie naszego bloga? Większość zapewne słowo „winyl” łączy od razu z dużą czarną płytą którą DJ używa przy tworzeniu różnego rodzaju sampli, skreczy itp. na urządzeniu zwanym gramofonem.
Owy winyl jest tworzywem z którego robi się płyty analogowe (winylowe), na które nagrywana jest muzyka. W dzisiejszych czasach muzyka na płytach winylowych jest rarytasem, gramofon został wyparty przez mniejsze poręczniejsze nośniki muzyki. Płyty analogowe zastąpione kompaktowymi płytami (CD), na które mieści się znacznie więcej muzyki, i oczywiście są poręczniejsze (wymiary płyty winylowej – 300, 250, 175 mm, płyta CD zaś – średnica 120 mm, grubość 1,2 mm).
Lecz niewątpliwe jest to, że słuchanie muzyki na winylu jest swego rodzaju przeżyciem i ma swój indywidualny urok, dużo bardziej uwydatnione są szumy, jakieś drobne trzaski, które jednym mogą wydać się wadą, a innym zaletą, tworzącą niepowtarzalny klimat obcowania z ową płytą.
Stare płyty winylowe w dzisiejszych czasach, posiadają wartość nie tylko sentymentalną, ale również wysoko stoją jeśli chodzi o wartość pieniężną. Dla kolekcjonerów stare zadbane klasyki, czy płyty bardziej undergroundowe to prawdziwe „rodzynki” za które słono płacą (wiem, bo mam wujka który zbiera, ma ok. 250 sztuk).
A więc co mamy my wspólnego z wspomnianym winylem? Myślę, że wszystko ogranicza się do kwestii związanych z muzyką, i tu i tu muzyka to główny czynnik tworzący. My, jako grupa chłopaków którym muzyka w pewien sposób towarzyszy w życiu, dla których jest swego rodzaju hobby i zajęciem. Jakby nie patrzeć jest nas kilku i każdy wnosi coś swojego w strukturę owego bloga, każdy z nas ma inne podejście do recenzowania, żaden z nas nie jest profesjonalistą w tym co robi, piszemy bo lubimy, piszemy bo muzyka jest dla nas czymś ważnym, czymś z czym mieliśmy styk od małego. Będziemy się starać urozmaicać to co będzie się pojawiać na „typowo nietypowym blogu muzycznym”, mam nadzieję, że recenzje to będzie tylko taki wstęp.
Życzymy wam Wesołych Świąt Wielkanocnych smacznego jajka, które już pewnie wszamaliście no i mokrego Dyngusa, wy życzcie nam tego żeby nie brakło nam zapału do pisania 🙂
Ach… Chciałabym kiedyś posłychać takiej płyty winylowej. Niewatpliwie będzie to niezapomniane przeżycie ;]. Te trzaski mają swój urok ;).
A jeśli chodzi o święta, to życzę Wam chłopacy wytrwałości w pisaniu, ciekawych płyt do recenzowania, sukcesów, wielu czytelników xD no i oczywiście zapału do pracy 😛
Ja, a raczej mój ojciec, mam Dark Side of The Moon, Wish You Were Here(wydanie specjalne, płyta jest niebieska!), The Wall, In Rock, Led Zeppelin II, pół dyskografii Perfektu, kilka płyt Rolling Stones i z 20 innych albumów w „winylach”. Zaletą płyt typu LP(Long Play), jest ich wygląd, rozmiar okładki, wspomniane trzaski i poczucie, że album, którego słuchasz jest wyjątkowy.
Wszystkiego najlepszego życzę redakcji, wszystkim, którzy czytają Winyla, a w szczególności tym, którzy nasze wypociny komentują.
A ja nie będę nikomu niczego życzył, bo tak. : D
Wasz Winyl się rozwija, oby tak dalej 🙂
Recenzje piszecie świetne, ale zawsze może być lepiej, czego naturalnie życzę. I żeby nas, czytelników, tylko przybywało, bo wciąż średnia komentarzy jest za mała 😉
Wiele zawdzięczam temu blogowi, jest bardzo przydatny i dalej będę z niego korzystać. Oby tak dalej 🙂
A na święta życzę odporności – zwłaszcza jutro 😉
Moja ostatnia recenzja ma dalej 0 komentarzy 😦 Może po prostu jest taka dobra, że nie trzeba komentować? 😉
Pewnie nikt nie słyszał płyty, po prostu ;p
co do recenzji to mam zastrzeżenia do ich długości. Nie chodzi że za duzo tekstu, a raczej ich braku treściwości. Według mnei mija sie z celem opisywanie prawie każdego kawałka po kolei rozchwytywanie sie nad albumem itp. to wszystko powoduje ze człek sie nudzi przy czytaniu. Poza tym z reguły brak jakis duzo ciekawszych przemyśleń dotyczących płyty jak i otoczki wokół artysty i tego wydawnictwa. Recenzje te często mają charakter fanowski, czyli dla tych którzy w temacie są obeznani, dla człeka nie znającego płyty czy nawet zespołu sa pustymi słowami często nie zachęcających do przesłuchu.
Warto zauważyć, ze dopiero przy komentach robi sie ciekawiej i wyjaśnia sie wiele kwestii.
Podsumowując, nie twierdzę ze są to recenzje beznadziejne, zresztą trudno wymagać bóg wie czego, jesteście tylko słuchaczami, nie profesjonalnymi pisarzami, ale nad pewnymi kwestiami mozna popracować. Przyjmijcie to jako krytykę nei mającą na celu obrażanie/wyśmiewanie, a poruszającą pewne kwestie i problemy 😉
Płatek ma trochę racje, sam nienawidzę opisywać każdego utworu po kolei, ale nie umiem przy każdym albumie pisać tak hmm „ogólnie”. Jednak staram się i wezmę to do siebie : )
Dziwne, ja lubię jak opisujecie kawałki po kolei. Mogę porównać, ewentualnie dopatrzeć się czegoś, czego mi się nie udało zauważyć w kawałku itp. Ale trudno, próbujcie bez opisu jak Wam wygodniej.
Też tego nie lubię(opisywania po kolei) ale tak jest dokładniej.
ja wolę opisywać płytę ogólnie, chociaż tak jest trudniej, no i recenzja jest wtedy krótsza ;d
jak juz wspominałem opisywanie po kolei kawałków dobre jest gdy wszyscy sie orientują w temacie. Niestety nie jest to blog o jednej tematyce wiec zasada ” porównam sobie moje odczucia co do piosenek z innymi ludźmi” nie bardzo pasuje bo wszyscy tu mamy rózne gusta i niekoniecznie duzo tych samych ulubionych wykonawców 😉
„też tego nie lubię(opisywania po kolei) ale tak jest dokładniej.
”
niekoniecznie, zresztą jest mnóstwo płyt zawierających sporo piosenek które od siebie przesadnie nie różnią, więc raczej opisywanie po kolei nie miet sensu 😉
” no i recenzja jest wtedy krótsza ;d”
małe jest piękne 🙂
Płatek chyba mnie nie zrozumiałeś, np ja gdy opisuję album utwór po utworze, to zawieram w recenzji cechy charakterystyczne danego utworu „czy jest taki, czy siaki”, rzadko odnoszę się do innych wykonawców, za to dokładnie opisuje utwory, no i są tagi, które mam wrażenie są pomocne.
” porównam sobie moje odczucia co do piosenek z innymi ludźmi” czy ktoś na tym blogu tak napisał, lub sugerował takim podejściem?
„czy ktoś na tym blogu tak napisał, lub sugerował takim podejściem?”
|
\/
„Dziwne, ja lubię jak opisujecie kawałki po kolei. Mogę porównać, ewentualnie dopatrzeć się czegoś, czego mi się nie udało zauważyć w kawałku itp.”
a tak poza tym renegad recenzja to niekoniecznie analiza ani dokładny opis płyty. Wyobrażasz sobie recenzje filmu opisująca scenę po scenie? Fakt dokładnie byłoby, tyle że po co?
Płatek, nie porównuj piosenek na płycie do scen z filmu To zupełnie co innego jest. Jak się pisze recenzję filmu trzeba opisać pokrótce fabułę (tak było na polskim w gimnazjum 😉 ). Niech robią co chcą. 😛 Ich blog, mimo, że powiedziałam, że ja osobiście wolę o kolei opisywanie każdego kawałka, bez tego też będzie dobrze.
Ja też wolę, jak opisujecie pojedyncze piosenki, bo jak mnie jakiś opis zaintryguje, to słucham danego utworu. Często nie mam czasu przesłuchiwac całych płyt, a dzięki Waszym opiniom mogę poznać nowe kawałki, bez konieczności ściągania całego albumu.
Trochę nietrafione żeś porównanie zapodał Płatek niestety płyta z muzyką a film to dwie różne rzeczy. Inaczej się recenzuje muzykę a inaczej film.
sasskia to osoba odwiedzająca a nie pismak z winyla 😉
oczywiście że muzyka i film to cos innego, nie zrozumieliście przesłania 😉 miałem na mysli ze w obu wypadkach nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie jechanie po kolei ze wszystkim.